OTWARTE SERCA, OTWARTE UMYSŁY, OTWARTE DRZWI
 Takimi pragną być ludzie, których nazwano metodystami
 O kazaniu na górze naszego Pana (rozprawa jedenasta)

„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.” (Mt 7,13-14)

1. Po ostrzeżeniu nas o niebezpieczeństwach niechybnie czyhających na tych, co po raz pierwszy wejdą na drogę prawdziwej pobożności, niebezpieczeństwach, które w naturalny sposób biorą początek w naszym życiu wewnętrznym, a ściślej, w złu naszych własnych serc, obecnie Pan nasz przestrzega nas przed niebezpieczeństwami zewnętrznymi, zwłaszcza złym przykładem i niedobrą radą. Albowiem to właśnie zły przykład albo niedobra rada przywiodły do zguby tysiące tych, co niegdyś dobrze postępowali; przywiodły do zguby nawet wielu z tych, którzy bynajmniej nie znaleźli się na drodze pobożności po raz pierwszy, a którzy poczynili pewne postępy na drodze sprawiedliwości. Swoją więc przestrogę przed tymi właśnie niebezpieczeństwami Pan nasz w różny sposób i z niezwykłą powagą formułuje, powtarzając ją przy różnych okazjach, abyśmy rzeczywiście dobrze ją sobie zapamiętali. I tak, aby ostrzec nas przed niebezpieczeństwem naśladowania złego przykładu, Pan nasz powiada: wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują. Z kolei, aby przestrzec nas przed niebezpieczeństwem dawania posłuchu niedobrym radom, Pan nasz powiada: strzeżcie się fałszywych proroków. Nasze obecne rozważanie poświęcimy nie tej ostatniej, a jedynie, poprzedniej przestrodze.

2. Powtórzmy raz jeszcze słowa naszego Mistrza: Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.

3. Zauważmy, że przytoczone właśnie słowa przedstawiają, po pierwsze, opis drogi do piekła: szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą; po drugie, opis drogi do nieba: ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują; po trzecie wreszcie, wobec perspektyw piekła i nieba zawierają pełne powagi wezwanie: wchodźcie przez ciasną bramę.

I.
1. Zwróćmy najpierw uwagę na opis drogi do piekła: szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.

2. W istocie szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie. Grzech bowiem jest bramą piekła, a zło drogą zguby. Jakże szeroka jest brama grzechu! Jakże przestronna jest droga zła! Przykazanie Boże ma niezwykle szeroki zakresy, gdyż odnosi się nie tylko do naszych czynów, ale również do każdego słowa, które wychodzi z ust naszych, a nawet myśli, która powstaje w naszych sercach. Mógłby ktoś powiedzieć, że zakres grzechu jest równie szeroki jak zakres przykazań Bożych, ponieważ każde przekroczenie przykazania jest grzechem. Należałoby jednak powiedzieć, że zakres grzechu jest tysiąc razy szerszy niż zakres przykazań, ponieważ jeden jest tylko sposób przestrzegania przykazania; z drugiej jednak strony, aby przykazanie nie było przez nas przestrzegane, wystarczy, że albo przedmiot czynu albo sposób jego dokonania albo któraś z wielu pozostałych okoliczności nie była właściwa. Jednak sposobów łamania każdego przykazania są przecież tysiące, tak więc brama grzechu jest w istocie szeroka.

3. Rozważmy tę właśnie myśl nieco dokładniej. Jakże daleko trzeba sięgnąć do tych grzechów, które, podobnie jak rodzice, dają początek wszystkim pozostałym grzechom. Mam tu na myśli zamysł ciała wrogi Bogu, pychę serca, egoizm oraz miłość tego świata! Czyż nie wydają się nam one wszechobecne? Czy nie przenikają wszystkich naszych myśli, czy nie towarzyszą wszystkim naszym postawom? Czy nie są one w mniejszym lub większym stopniu zaczynem wszelkich naszych namiętności? Czy przy bliższej i bardziej skrupulatnej analizie własnych dusz, nie dostrzeżemy ich jako gorzkich korzeni, które bezustannie rosną w górę, kalając wszystkie nasze słowa i czyny. Jakże niezliczone potomstwo przynoszą na świat w każdej epoce i narodzie! Wystarczające, aby okryć całą ziemię mrokiem i gwałtem.

4. Któż zliczy ich przeklęte owoce! Któż zliczy grzechy przeciwko Bogu i bliźniemu, i to nie te, które są tworem wyobraźni, ale te, które są smutnym codziennym doświadczeniem! Aby na nie natrafić, bynajmniej nie trzeba przemierzać całej ziemi. Spójrz na dowolne państwo, dowolny kraj, miasto czy miasteczko i zobacz, jak obfite jest żniwo grzechu. Nie sięgaj po przykład krajów, które nadal okrywają ciemności islamu czy pogaństwa, ale spójrz na te, które przyznają się do tradycji Chrystusowej, które twierdzą, że widzą światło chwalebnej Ewangelii. Aby się o tym przekonać, nie trzeba daleko szukać; wystarczy przyjrzeć się naszemu krajowi i jego stolicy. Nazywamy się chrześcijanami, i to, naszym zdaniem, o najczystszej tradycji; jesteśmy mianowicie protestantami, wywodzącymi się z chrześcijańskiej reformacji. Ale biada nam! Któż dotrze do naszych serc, któż przeniknie nasze życie ideami reformacji. Czy może nie ma po temu powodu? Doprawdy jakże niezliczone są grzechy nasze! I to te najmroczniejsze! Czy to, co napawa najgorszą odrazą, nie jest rzeczywistością naszego dnia codziennego? Czy wszelkiego rodzaju grzechy nie okrywają ziemi tak jak wody wypełniają głębiny morskie? Któż je zliczy? Już raczej łatwiej zliczyć krople deszczu czy też ziarnka piasku na wybrzeżu morskim. Tak właśnie szeroka jest brama, tak właśnie przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie.

5. A wielu jest takich, którzy przez tę bramę wchodzą, wielu, którzy tę właśnie drogę wybierają- niemal tylu samych, ilu wchodzi w bramę śmierci, tylu samych, ilu znajduje swe miejsce w komorach grobów. Niepodobna bowiem zaprzeczyć (chociaż trzeba to wyznać ze wstydem i bólem serca), że nawet w tym kraju, który nazywa się chrześcijańskim, ogół ludzi, niezależnie od wieku czy płci, zawodu czy zatrudnienia, wysokiej czy niskiej rangi albo pozycji społecznej bogactwa czy niedostatku, podąża drogą zguby. Zdecydowana większość mieszkańców tej metropolii żyje w grzechu, w sposób oczywisty, powszechnie znany i uznany, przekraczając Prawo, mimo iż twierdzi, że go przestrzega. W sposób rażący przekraczają Prawo, żyjąc w jawnej bezbożności i haniebnym bezprawiu, gwałcąc obowiązki tak wobec Boga, jak i ludzi. Nikt więc nie może zaprzeczyć, że wszyscy oni znajdują się na drodze, która wiedzie na zatracenie. Dołączmy do nich i tych, którzy mają opinię żyjących dla Boga, ale tak naprawdę jak dotąd nigdy jeszcze dla Boga nie żyli. Dołączmy i tych, którzy na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz pełni są nieczystości, pychy i próżności, gniewu i żądzy zemsty, ambicji i pożądliwości. Miłują oni siebie samych, ten świat oraz rozkosz bardziej niż Boga. Ci doprawdy mogą cieszyć się nieposzlakowaną opinią wśród ludzi, ale obrzydliwością są wobec Boga. Jakże bardzo ci właśnie święci tego świata powiększają liczbę dzieci piekła! Dodaj my wreszcie do nich także wszystkich tych – czymkolwiek nie byliby pod wszelkimi innymi względami, niezależnie od tego, czy cechuje ich w takim czy innym stopniu pozorna pobożność – dodajmy, powiadam, tych, którzy nie znając usprawiedliwienia, które pochodzi od Boga, a własne usiłując ustanowić jako podstawę swojego pojednania z Bogiem i Bożego w nich upodobania, w konsekwencji nie podporządkowali się usprawiedliwieniu Bożemu, które jest z Boga przez wiarę. Zważywszy więc te wszystkie względy, jakże bardzo prawdziwe jest stwierdzenie naszego Pana: szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.

6. A słowa naszego Pana nie dotyczą jedynie pospólstwa, ludzi biednych, głupich czy niskiego pochodzenia. Bynajmniej; nie brakuje również ludzi wpływowych, posiadających wiele dóbr ziemskich i sztuk bydła, których w tej samej mierze słowa te dotyczą. Wprost przeciwnie, sądząc po ludzku, wielu mądrych według ciała, wielu możnych pod względem władzy, odwagi, bogactwa, wielu wysokiego rodu jest wezwanych przez ten świat, cielesność i diabła do podążania ową przestronną drogą i nie pozostają oni temu wezwaniu nieposłuszni. Im większym bowiem cieszą się powodzeniem i władzą, tym bardziej dają się ponieść złu. Im więcej otrzymali błogosławieństw od Boga, tym więcej popełniają grzechów. Używają bowiem swojej pozycji w świecie, bogactwa, wykształcenia czy mądrości nie jako środków prowadzących do zbawienia, ale raczej wyróżniania się występkiem prowadzącym do własnej zguby.

II.
1. Powodem dla którego wielu podążających przestronną drogą ma poczucie bezpieczeństwa, jest właśnie to, że jest ona przestronna; nie zdają sobie bowiem sprawy, że jest to nieodłączna cecha drogi wiodącej na zatracenie. Pan nasz powiada: wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Powodem, dla którego powinni unikać owej przestronnej drogi jest to, że ciasna jest brama i wąska drogą, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.

2. Taka jest nieodłączna cecha drogi do nieba. Tak wąska jest droga, która prowadzi do żywota, do życia wiecznego, tak ciasna jest brama, że nie ma w mej miejsca dla niczego złego ani nieczystego. Żaden też grzesznik nie może przez nią przejść, dopóki nie zostanie zbawiony od wszystkich swoich grzechów. Zbawiony nie tylko od grzechów zewnętrznych, od marnego postępowania jego, przez ojców jemu przekazanego. Nie wystarczy, żeby przestał czynić zło i uczył się dobrze czynić. Musi bowiem nie tylko być ocalony od wszelkiego grzesznego postępowania oraz wszelkich złych i bezsensownych stów, ale również doznać wewnętrznej przemiany oraz całkowitej odnowy w duchu swego umysłu. .Jeśli to nie nastąpi, nie może przejść przez bramę żywota, nie może dostąpić chwały.

3. Albowiem wąska jest droga, która prowadzi do żywota, droga powszechnej świętości. W istocie wąska jest droga ubóstwa ducha, droga świętego smutku, droga cichości oraz łaknienia i pragnienia sprawiedliwości. Wąska jest droga miłosierdzia i miłości prawdziwej, droga czystości serca, czynienia dobra wszystkim ludziom, radosnego znoszenia zła, wszelkiego zła z powodu sprawiedliwości.

4. I niewielu jest tych, którzy ją znajdują. – Jakże, niestety, niewielu, znajduje choćby uczciwość pogańską! Jakże niewielu jest tych, którzy nie czynią innym tego, czego nie chcieliby, żeby im inni czynili! Jakże niewielu jest takich, którzy w obliczu Boga są wolni od działań niesprawiedliwych i nieżyczliwych! Jakże niewielu jest ludzi, których język nie jest obraźliwy, nieuprzejmy czy kłamliwy! Jakże niewielu, którzy nie są winni choćby zewnętrznych przewinień! O ileż mniej jest tych, których serca są prawe w obliczu Boga, święte i czyste w Jego oczach! Gdzie są ci, których pokorę poznaje Jego przenikliwe oko? Gdzie ci, co kajają się w prochu i popiele w obliczu Boga, Zbawiciela swego? Gdzie ci, którzy odznaczają się głęboką i niezmienną powagą, poczuciem własnych braków oraz życiem w bojaźni przez czas pielgrzymowania? Gdzie są prawdziwie cisi i łagodni, gdzie ci, którzy nigdy nie dają się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężają? Gdzie są ci, którzy pragną Boga, bezustannie wzdychając do przemiany na Jego podobieństwo? Jak znikoma na całej ziemi jest liczba ludzi, których dusze przepełnia miłość do całej ludzkości, którzy miłują Boga z całej siły swojej, którzy oddali Mu swoje serca i prócz Niego niczego innego nie pragną na ziemi i w niebie! Jak niewielu miłujących Boga i ludzi rzeczywiście wkłada wszystkie swoje siły na rzecz czynienia dobra wszystkim ludziom i gotowi są znieść wszystko, nawet samą śmierć, aby ocalić z ognia piekielnego jedną choćby duszę!

5. Mimo, iż tak niewielu podąża drogą życia, a tak wielu drogą zagłady, niezliczone przykłady tych ostatnich mogą niebezpiecznie zwieść nas na manowce. Nawet pojedynczy przykład, jeśli tylko stale mamy go przed oczyma, może mieć na nas jak najgorszy wpływ, zwłaszcza jeśli odpowiada naszej naturze i skłonnościom. Jakże potężny więc musi być wpływ niezliczonej wprost masy złych przykładów, których bezustannie jesteśmy świadkami; a wszystkie one namawiają serca nasze do zła sprowadzając nas na bezdroża natury! Jakże trudną rzeczą musi być okiełznanie naszych złych skłonności i zachowanie siebie niesplamionymi przez świat!

6. Tym, co jeszcze bardziej powiększa trudności, jest fakt, że podążającymi trumnie droga zagłady, a stanowiącymi dla nas przykład, nie są ludzie wyzuci ze skrupułów i wrażliwości, w każdym razie nie oni głównie, ale ci, których cechują wykwintne maniery, dobre wychowanie, delikatność, mądrość, zrozumienie świata, wiedza, uczoność, rozum oraz wyrafinowany język! Oni wszyscy albo prawie wszyscy są przeciwko nam. Jakaż więc ma być nasza wobec nich postawa? Czy z ich języków nie spada manna? Czyż nie opanowali sztuki krasomówstwa? Czyż nie posiedli umiejętności posługiwania się swoistą logiką? Przecież dobrze znają się na sztuce prowadzenia sporów oraz używania paradoksów. Dlatego też żadnej trudności nie przedstawia dla nich dowiedzenie, że droga jest słuszna, ponieważ jest przestronna; że ten, który idzie za tłumem, nie może czynić zła, ale jedynie ten, kto za tłumem iść nie chce. Nie przedstawia dla nich żadnej trudności dowiedzenie, że twoja droga musi być zła, ponieważ jest wąska i niewielu jest tych, którzy ją znajdują. Ci właśnie z łatwością dowiodą, że zło jest dobrem, a dobro złem; że droga pobożności jest drogą zagłady oraz że droga tego świata jest jedyną drogą do nieba.

7. W jakiż sposób ludzie niewykształceni i nieuczeni mogą bronić swej sprawy wbrew opozycji opisanych wyżej ludzi! A nie tylko tym ostatnim przychodzi im się przeciwstawiać, chociaż niezwykle trudne jest to dla nich zadanie. Na drodze zagłady bowiem znajduje się wielu zarówno szlachetnie urodzonych, potężnych, wpływowych jak i sprytnych ludzi. A ci mają do dyspozycji krótszy sposób obalenia stawianych im zarzutów niż przy pomocy rozumu i argumentów, mianowicie zwykle przez odwołanie się nie do zdolności poznawczych oponentów, ale do ich strachu; a jest to metoda, która rzadko zawodzi. Gdzie bowiem argument nie przynosi żadnej korzyści, metoda zastraszania zrównuje co do zdolności wszystkich ludzi, ponieważ każdego można przestraszyć, niezależnie od tego, czy jest osobą rozumną czy nie. A wszyscy ci, którym brak jest głębokiej ufności w Bogu. niewzruszonego oparcia w Jego mocy i miłości, nie mogą nie bać się obrazy wobec tych, którzy w swoich rękach mają władzę nad tym światem. Nic więc dziwnego, że przykład takich właśnie ludzi staje się wręcz obowiązującym prawem dla tych, którzy nie znają Boga!

8. Podobnie wielu ludzi bogatych podąża przestronną drogą. Ci, z kolei, apelują do wszelkich ludzkich nadziei i głupich pragnień z jednakową mocą i tym samym skutkiem, co możni i szlachetnie urodzeni, którzy odwołują się do strachu. Dlatego też jest niezwykle trudno wytrwać w wędrówce do Królestwa, jeśli nie jesteś martwy dla tego świata, jeśli nie jesteś ukrzyżowany dla świata, a świat nie jest ukrzyżowany dla ciebie, jeśli nie pragniesz niczego innego tylko Boga.

9. Jakże przecież niejasna, niewygodna, jakże zniechęcająca jest perspektywa przeciwna! Ciasna brama! Wąska droga! Niewielu znajdujących tę bramę! Niewielu podążających tą drogą! A poza tym, nawet tych niewielu to przecież bynajmniej nie ludzie mądrzy ani uczeni, ani wymowni. Nie potrafią ani dobrze ani jasno rozumować; nie są w stanie zaproponować argumentu ani za, ani przeciw. Nie wiedzą, jak udowodnić to, w co twierdzą, że wierzą, ani wyjaśnić to, czego wydaje im się, że doświadczają. Tego rodzaju adwokaci nigdy nie stanowią atutu dla sprawy, której są rzecznikami, ale raczej ją dyskredytują.

10. Dodaj ponadto tych, którzy nie są ani szlachetnie urodzeni, ani wpływowi; gdyby byli, uznałbyś zapewne ich szaleństwa za znośne. Są to ludzie pozbawieni władzy, wpływów i jakiegokolwiek znaczenia w świecie. Cechuje ich pospolitość, miernota i nikczemność; nawet gdyby chcieli ci zaszkodzić, nie byliby w stanie tego uczynić. Nie trzeba więc niczego się z ich strony obawiać, ani też niczego od nich oczekiwać. Większość bowiem z nich mogłaby powiedzieć: srebra i zlata nie mam, a jeśli już, to w każdym razie niewielką ich cząstkę. Niektórym z nich brakuje jedzenia i odzieży. Z tego też powodu, jak również dlatego, że ich styl życia jest tak odmienny od stylu życia innych ludzi, są oni powszechnie potępiani i traktowani z pogardą; ich imiona uchodzą za synonim zła, a ich samych spotykają prześladowania; są bowiem dla innych śmieciem i omiecinami tego świata. Tak więc zarówno twój strach jak i nadzieje, pragnienia (poza tymi, które pochodzą bezpośrednio od Boga) oraz namiętności twojej natury bezustannie skłaniają cię do powrotu na przestronną drogę.

III.
l. Dlatego właśnie Pan nasz z taką mocą nawołuje nas: Wchodźcie przez ciasną bramę, czy te? przytaczając słowa użyte gdzie indziej: Starajcie się wejść, agonidzesthe eiselthein (agonidzesthe, tzn. zmagajcie się, nie oglądając się na trudności i udrękę) przez wąską bramę, gdyż wielu, powiadam wam, będzie chcia¬ło wejść, na próżno się starając to uczynić, ale nie będą mogli.

2. Pan nasz, w słowach następujących bezpośrednio po właśnie przytoczonych, podaje inny jeszcze powód, dla którego wejście przez wąską bramę może okazać się rzeczą niemożliwą. Po tym jak powiedział: wielu będzie chciało wejść, ale nie będą mogli, nasz Mistrz natychmiast dodaje: Gdy wstanie gospodarz i zamknie bramę, a wy zaczniecie stać na dworze (arxesthe exo estanai, co należałoby raczej przetłumaczyć jako wy staniecie na zewnątrz, albo też na dworze, ponieważ arxesthe wydaje się być jedynie wykwintnym wyrazem uzupełniającym) i pukać będziecie w bramę, mówiąc: Panie, otwórz nam, a on odpowie: Nie wiem, skąd jesteście, odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy czynicie nieprawość.

3. Przy pobieżnej lekturze przytoczonych właśnie stów mogłoby się wydawać, że powodem, dla którego nie zostali wpuszczeni do środka było to, że zbyt późno zaczęli starać się wejść do środka, a nie to, w jaki sposób starali się to uczynić. Ale właściwie, tak jedno jak i drugie sprowadza się do tego samego. Dlatego też kazano im odejść ponieważ byli tymi, którzy czynią nieprawość, tzn. tymi, którzy podążali przestronną drogą; innymi słowy, musieli odejść, ponieważ nie zadali sobie trudu, aby wejść przez ciasną bramę. Prawdopodobnie podjęli jakieś wysiłki, aby wejść do środka, zanim drzwi zostały zamknięte; wysiłki te okazały się jednak niewystarczające. Próbowali też dostać się do środka, kiedy drzwi zostały już zamknięte, ale wtedy było już na to za późno.

4. Dlatego staraj się już teraz, dzisiaj, wejść przez ciasną bramę. Aby tego dokonać, twoje serce i myśli powinny bezustannie mieć przekonanie, że jeśli podążasz drogą przestronną, to z pewnością jest to droga, która wiedzie na zatracenie. Jeśli wielu idzie z tobą, niechybnie zarówno ty sam jak i oni znajdujecie się na drodze do piekła. Jeśli bowiem chadzasz drogami, którymi chadza większość ludzi, kroki twoje prowadzą ku otchłani. Czy wędruje z tobą wielu ludzi mądrych, bogatych, możnych i szlachetnego pochodzenia? Jeśli tak, to jest to nieomylny znak, że droga ta nie prowadzi do żywota. Jest to krótka, prosta i niezawodna zasada, do której warto się odwołać, zanim wejdziesz w jakiekolwiek szczegóły. Niezależnie od zawodu czy zatrudnienia, musisz zawsze trzymać się osobno, inaczej czeka cię potępienie. Drogi do piekła bowiem nie cechuje nic szczególnego, ale droga do nieba pod każdym względem jest szczególna. Jeśli zrobisz tylko jeden krok w stronę Boga, nie jesteś jak inni ludzie. Ale tym sięgnie przejmuj. Znacznie lepiej bowiem jest być samemu niż wpaść w otchłań piekielną. Biegnij więc wytrwale w wyścigu, który jest przed tobą, choćby towarzyszyło ci w tym niewielu. Nie na zawsze jesteś samotny. Już bowiem niedługo dołączysz do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia i zebrania pierworodnych i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonalono.

5. Niezwłocznie więc staraj się wejść przez wąską bramę, zdając sobie dobrze sprawę z wielkiego niebezpieczeństwa, w jakim znajduje się twoja dusza tak długo, jak długo podążasz drogą przestronną, i jak długo brak ci ubóstwa duchowego oraz całej pobożności wewnętrznej, którą wielu bogatych i mądrych uważa za szaleństwo. Staraj się wejść przez wąską bramę, przepełniony bólem i wstydem, że tak długo byłeś częścią bezmyślnego tłumu, całkowicie zaniedbując, jeśli wręcz nie pogardzając tym uświęceniem, bez którego nikt nie ujrzy Pana. Staraj się wejść przez wąską bramę w udręce świętej bojaźni, abyś, otrzymawszy obietnicę wejścia do odpoczenienia jego, mianowicie odpocznienia, które pozostaje jeszcze dla ludu Bożego, mimo wszystko nie pozostał w tyle. Staraj się, bez przestanku się modląc, zawsze i wszędzie i niestrudzenie wznosząc swoje serce do Boga, aż obudzisz się, stając się na Jego podobieństwo i nasycisz się widokiem Jego.

6. Podsumowując: Staraj się wejść przez wąską bramę, nie tylko wystawiając swoją duszę na udrękę, nie tylko przez siłę swego przekonania, smutek i wstyd, żarliwe pragnienie i bojaźń, bezustanną modlitwę, ale również nienaganne postępowanie, trzymanie się ze wszystkich swoich sił drogi Bożej, niewinności, pobożności i miłosierdzia. Trzymaj się z dala od wszelkiego rodzaju zła, dobrze czyń wszystkim, zaprzyj się we wszystkim, co czynisz, samego siebie, swojej własnej woli, i bierz krzyż swój na siebie codziennie. Bądź gotów odciąć swoją prawą rękę, wyłupić swoje prawe oko i odrzucić od siebie, znieść utratę dóbr, przyjaciół, zdrowia, wszystkich rzeczy ziemskich, abyś mógł wejść do Królestwa Niebios.

Kazanie z 1750 r.

(Jan Wesley, „Poucz mnie o tym czego nie wiem. Zbiór kazań”, Warszawa, 2001; Prawa autorskie Wydawnictwo Pielgrzym Polski, ul. Mokotowska 12, 00-561 Warszawa.)