OTWARTE SERCA, OTWARTE UMYSŁY, OTWARTE DRZWI
 Takimi pragną być ludzie, których nazwano metodystami
Środki łaski

„Odstępowaliście od moich przykazań i nie przestrzegaliście ich.” (Mal 3,7)

I. 1. Czy nadal zachowują swoją ważność jakiekolwiek przykazania, skoro życie i nieśmiertelność przez Ewangelię pokazane zostały w nowym świetle? Czy pod władzą nowego, chrześcijańskiego zakonu są przez Boga ustanowione jakiekolwiek „środki” jako zwyczajne sposoby udzielania przez Niego łaski? Pytania te nigdy nie mogły być stawiane w Kościele za życia apostołów, chyba że przez kogoś, kto otwarcie przyznawał się do pogaństwa, ponieważ cała społeczność ówczesnych chrześcijan zgadzała się co do tego, że Chrystus wyznaczył pewne zewnętrzne środki udzielania łaski duszom ludzkim. Ich niezmienne praktyki stawiają tę kwestię poza wszelką dyskusją, gdyż wszyscy którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne i trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.

2. W miarę jednak upływu czasu, kiedy miłość wielu oziębia, niektórzy zaczęli mylić środki z celem i utożsamiać religię raczej z wykonywaniem zewnętrznych uczynków niż z sercem odnowionym na obraz i podobieństwo Boga. Zapomnieli, że celem każdego przykazania jest miłość płynąca z czystego serca i z wiary nieobłudnej, tj. miłowanie Pana Boga swego z całego serca swego, a bliźniego swego jak siebie samego, oczyszczenie z pychy, gniewu, pożądliwości przez wiarę w moc Boga. Inni, jak się wydaje, wyobrażali sobie, że pomimo, iż religia nie polega głównie na tych zewnętrznych środkach łaski, to jednak, ich zdaniem, było w tych środkach coś, w czym znajdował Bóg upodobanie, coś, co mimo wszystko w oczach Bożych uczyni ich miłymi Jemu, aczkolwiek zaniedbywali tego, co ważniejsze w zakonie: sprawiedliwości, miłosierdzia i miłości Boga.

3. Na przykładzie tych, co środków łaski w ten sposób nadużywali, widać wyraźnie, że nie korzystali z nich zgodnie z celem, któremu miały służyć. Tak więc to, co miało służyć ich zdrowiu, przywodziło ich do upadku. Tak daleko byli od uzyskania przy ich pomocy błogosławieństwa, że faktycznie przekleństwo ściągali na swoją głowę; w swoim życiu i sercu tak daleko byli od wzrastania w prawdzie Królestwa Bożego, że naprawdę po dwakroć byli gorszymi dziećmi pieklą niż poprzednio. Inni zaś widząc wyraźnie, że środki te nie udzielały owym diabelskim dzieciom łaski Bożej, zaczęli na tej podstawie wyciągać ogólny wniosek, że „środki te ze swej natury wcale nie były żadnymi sposobami udzielania przez Boga łaski”.

4. Jednak liczba tych, którzy nadużywali przykazań Bożych była znacznie większa niż tych, którzy mieli je w pogardzie, aż pojawili się ludzie, nie tylko wielkiego rozumu (niejednokrotnie również niezwykłej uczoności), ale także którzy okazali się pełni miłości i znajomości prawdziwej, wewnętrznej religii na podstawie własnego doświadczenia. Niektórzy z nich byli światłem gorejącym i świecącym, postaciami znanymi w swoim pokoleniu, oraz takimi, które wielce zasłużyły się Kościołowi Chrystusowemu przez to, że stanęły w wyłomie przeciw zalewowi bezbożności. Nie wydaje się, żeby ci święci i czcigodni ludzie z początku mieli coś więcej na celu niż pokazanie, że religia zewnętrzna bez religii serca jest bezwartościowa; że Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i prawdzie; że dlatego właśnie zewnętrzne oznaki religii są daremnym wysiłkiem, jeśli pozbawione są serca prawdziwie oddanego Bogu; że przykazania Boże odnoszące się do zewnętrznych praktyk religijnych są wtedy pożyteczne, kiedy pielęgnują świętość wewnętrzną, a kiedy tego nie czynią, są bezużyteczne i puste, lżejsze niż tchnienie', oraz że kiedy zewnętrzne czynności kultowe wykonywane są zamiast pielęgnowania wewnętrznej świętości, są one jedynie obrzydliwością dla Pana.

5. Nic więc dziwnego, że niektórzy z owych świętych i czcigodnych mężów, w pełni przekonani o nikczemnym bezczeszczeniu przykazań Bożych, które rozprzestrzeniało się na cały Kościół oraz bliskie było wymazania wszelkich śladów prawdziwej religii z tego świata, ogarnięci wielkim zapałem działania dla chwały Bożej i na rzecz oczyszczenia dusz ludzkich ze zgubnej iluzji, głosili poglądy jak gdyby religia zewnętrzna była całkowicie bezwartościowa, oraz jak gdyby w ogóle nie było dla niej miejsca w chrześcijaństwie. Nie można się więc dziwić, że nie zawsze wypowiadali się z należytą ostrożnością; w rezultacie, nieuważni słuchacze mogli odnieść wrażenie, że ci święci i czcigodni mężowie potępiali wszelkie zewnętrzne środki łaski jako całkowicie bezużyteczne oraz wcale nie ustanowione przez Boga po to, aby służyły jako zwyczajne środki udzielania Jego łaski duszom ludzkim.

Jest więc rzeczą całkiem możliwą, że w całej rozciągłości podzielali ten pogląd niektórzy z tych świętych mężów, w szczególności ci z nich, którzy nie z wyboru, ale wyrokiem opatrzności Bożej odcięci zostali od przykazań dotyczących przestrzegania zewnętrznych form religijności, gdyż prowadzili wędrowny tryb życia, albo byli bez stałego miejsca pobytu, czy też zamieszkiwali kryjówki ziemne i jaskinie. Ci właśnie w sobie samych doświadczając łaski Bożej, łatwo mogli dojść do wniosku, że tej samej łaski dostąpią wszyscy ci, którzy celowo powstrzymają się od zewnętrznych form religijności.

6. Doświadczenie pokazuje jak łatwo opanowuje umysły i rozpowszechnia się pogląd o całkowitej bezużyteczności zewnętrznych środków laski, zwłaszcza wśród tych, co całkowicie przebudzili się ze snu śmierci i zaczynają odczuwać nieznośny ciężar swych grzechów. Ci są zwykle zniecierpliwieni swoim stanem i szukają wszelkich sposobów, aby od niego uciec. Są oni zawsze gotowi uchwycić się każdej nowinki obiecującej łatwe szczęście. Zapewne wypróbowali już większość zewnętrznych środków łaski, ale nie znaleźli w nich pomocy, a być może, jeszcze więcej żalu, strachu, smutku i potępienia. Dlatego łatwo dają się przekonać, że lepiej im zrobi powstrzymanie się od wszelkich zewnętrznych środków łaski. Już się zmęczyli podejmowaniem wciąż na nowo, jak się wydaje, daremnych prób, wystawianiem się na trawiące płomienie, i dlatego z radością uchwycą się każdego pretekstu, żeby odrzucić to, co nie dawało duszy przyjemności, aby zaprzestać bolesnych zmagań i spocząć w błogiej bezczynności.

II. 1. Proponuję więc szerzej rozważyć kwestię, czy w ogóle istnieją jakieś środki łaski. Przez „środki łaski" rozumiem zewnętrzne znaki, słowa czy też działania ustanowione przez Boga, a wyznaczone jako zwyczajne sposoby, dzięki którym Bóg mógłby udzielać ludziom uprzedzającej, usprawiedliwiającej czy uświęcającej łaski. Używam wyrażenia „środki łaski", ponieważ, po pierwsze, nie znam lepszego, a po drugie, jest ono od wieków powszechnie używane w całej tradycji Kościoła chrześcijańskiego, w szczególności w naszym Kościele, który zwraca się do nas, abyśmy wielbili Boga za „środki łaski i nadzieję chwały" oraz poucza, że sakrament jest „zewnętrznym znakiem wewnętrznej łaski i środkiem, dzięki któremu łaskę otrzymujemy". Głównymi środkami łaski są: modlitwa, zarówno indywidualna jak i w społeczności z innymi, studia Pisma Świętego tzn. czytanie, słuchanie oraz medytacja nad nim, przyjmowanie Wieczerzy Pańskiej, tj. spożywanie chleba i wina na jego pamiątkę. Wierzymy, że właśnie to są ustanowione przez Boga zwyczajne sposoby udzielania łaski Bożej duszom ludzkim.

2. Przyznajemy jednak, że cała wartość środków łaski w istocie zależy od ich służebności wobec celu religii, i dlatego wszystkie te środki w oderwaniu od celu, są mniej niż niczym, pustą nicością. Uważamy więc, że jeśli środki te nie prowadzą do znajomości i miłości Boga, są one dla niego nie do przyjęcia, a przeciwnie, są wstrętną obrzydliwością dla nozdrzy jego, nieznośnym ciężarem, zwłaszcza jeśli stosowane są zamiast religii, której miały służyć. Niełatwo znaleźć słowa, aby wyrazić bezgraniczną głupotę i zło obracania środków Bożej pomocy przeciwko Niemu samemu oraz działań czyniących chrześcijaństwo religią bez serca i to przy pomocy środków, które ustanowione zostały właśnie dla oparcia na sercu religii Chrystusowej.

3. Podobnie przyznajemy, że w oderwaniu od Ducha Bożego żadne środki zewnętrzne w najmniejszym nawet stopniu nie prowadzą do miłości i znajomości Boga. Jest poza wszelką dyskusją, że wszystkich środków pomocy dostępnych na ziemi udziela sam Bóg. Tylko on jeden dzięki swej wszechmocy sprawia w nas to, co w Jego oczach znajduje upodobanie. Wszystkie więc rzeczy zewnętrzne są jedynie słabymi i nędznymi żywiołami, jeśli przez nie i w nich nie działa sam Bóg. Ktokolwiek więc wyobraża sobie, że z konieczności znajduje się jakakolwiek wewnętrzna moc w jakichkolwiek środkach, jest w wielkim błędzie, gdyż świadczy w ten sposób o braku znajomości zarówno Pisma Świętego, jak i mocy Bożej. Twierdzimy, że w sposób konieczny nie ma wewnętrznej mocy ani w słowach wypowiadanych w modlitwie, ani w literach czy też dźwiękach czytanego Pisma Świętego, ani w chlebie czy winie przyjmowanym w Wieczerzy Pańskiej. Twierdzimy natomiast, że jedynie sam Bóg jest dawcą wszelkiego daru dobrego oraz sprawcą wszelkiej łaski; że dzięki mocy pochodzącej wyłącznie od Niego jakiekolwiek środki zewnętrzne udzielają duszom naszym błogosławieństwa. Podobnie twierdzimy, że jest On w stanie udzielić tej samej łaski, nawet gdyby na całym obliczu ziemi nie znajdywały się jakiekolwiek zewnętrzne środki czy sposoby jej udzielania. Dlatego możemy wyrazić pogląd, że ze względu na Boga nie ma takiej rzeczy jak środki, gdyż w równym stopniu, stosownie do swojej woli, jest Bóg zdolny działać poprzez te środki zewnętrzne, jak i całkowicie obywać się bez ich pomocy.

4. Ponadto przyznajemy, że użycie nawet wszystkich dostępnych środków łaski nigdy nie ubłaga choćby za jeden grzech; że tylko przez krew Chrystusa może dostąpić grzesznik pojednania z Bogiem, albowiem nie ma żadnego innego ubłagania za nasze grzechy ani oczyszczenia z grzechu i nieczystości. Każdy wierzący w Chrystusa głęboko jest przekonany, że nie istnieje żadna inna zasługa jak tylko w nim; że nie ma żadnej zasługi w jakimkolwiek z jego własnych uczynków, ani w wypowiadaniu modlitwy, ani studiach nad Pismem Świętym, ani w słuchaniu Słowa Bożego, ani też spożywaniu chleba czy wina. Tak więc nikt, kto doświadczył łaski Bożej, nie może zaprzeczyć, że na mocy zasługi Chrystusa jedyną przyczyną łaski jest sam Chrystus, co również wydaje się być intencją używanego czasem wyrażenia, mianowicie, że „Chrystus jest jedynym środkiem łaski".

5. Raz jeszcze to powiedzmy: przyznajemy, chociaż gorzka jest to prawda, że znaczna część tych, co uważają się za chrześcijan, nadal ku swojej zgubie nadużywa środków łaski. Jest to niewątpliwie prawdą w odniesieniu do tych, co poprzestają na pobożności pozornej, pozbawionej prawdziwej mocy. Dzieje się tak albo dlatego, że pełni samozadowolenia bezpodstawnie zakładają, że już są chrześcijanami, ponieważ czynią tak a tak, chociaż ich sercom nigdy nie objawił się Chrystus ani miłość Boża nigdy ich serc nie napełniła, albo dlatego, że przypuszczają, iż niezawodnie staną się chrześcijanami tylko za sprawą korzystania z zewnętrznych środków łaski. Są bowiem pełni złudzeń, chociaż ledwo uświadomionych, że albo w zewnętrznych środkach łaski znajduje się jakiś rodzaj mocy, dzięki której wcześniej czy później, choć nie bardzo wiedzą kiedy, staną się święci, albo w samym korzystaniu ze środków łaski jest pewien rodzaj zasługi, która z pewnością sprawi, że Bóg uczyni ich świętymi, a może też znajdzie w nich upodobanie bez uprzedniego udzielenia im świętości.

6. Oto jak niewiele rozumieją ten wielki fundament całego chrześcijaństwa, mianowicie, że laską jesteście zbawieni. Jesteście wybawieni od swoich grzechów, od winy i jej mocy, a przywróceni obrazowi Bożemu, na nowo znajdujecie Jego upodobanie, nie na podstawie żadnych swoich uczynków, zasług, ani tego, co może wydawać się, że wam się należy, ale za darmo z laski, na podstawie miłosierdzia Bożego przez zasługi Syna, w którym Bóg znalazł upodobanie. Jesteście więc zbawieni nie dzięki jakiejkolwiek mocy, mądrości czy sile, która jest w was albo w jakimkolwiek innym stworzeniu, ale wyłącznie przez łaskę, czy też inaczej mówiąc, moc Ducha Świętego, który sprawia wszystko we wszystkich.

7. Jednak główne pytanie pozostaje niezmienne. Wiemy bowiem, że zbawienie, o którym mówimy, jest darem i dziełem Bożym. Jednak ktoś, kto jest przekonany, że zbawienie nie jego dotyczy, może zapytać: „Jak można zbawienie osiągnąć?” Jeśli odpowiesz mu: „Uwierz, a będziesz zbawiony”, odpowie ci: „Powiedzmy, że to prawda, ale jak mam uwierzyć?” Odpowiesz wtedy: „Oczekuj Pana.” Zapewne powie ci na to: „Dobrze. Ale jak mam oczekiwać? Czy za pomocą środków łaski, czy bez nich? Czy mam czekać na łaskę Bożą, która przynosi zbawienie przez korzystanie z zewnętrznych środków łaski, czy może całkowicie z nich zrezygnować?”

8. Nie podobna przypuszczać, żeby Słowo Boże nie dało w tym względzie żadnych wskazówek, albo żeby Syn Boży, który dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba, pozostawił nas bez odpowiedzi na pytanie, które tak zasadnicze jest dla naszego zbawienia.

W rzeczy samej nie pozostawił nas Syn Boży bez odpowiedzi na to pytanie, pokazał nam bowiem drogę, którą powinniśmy iść. Należy jedynie odwołać się do Słowa Bożego i rozważyć jego sens. Jeśli tylko w Słowie Bożym wytrwamy, wszelkie nasze wątpliwości dotyczące zbawienia zostaną rozwiane.

III. l. Według Pisma Świętego wszyscy, którzy pragną łaski Bożej, powinni nie rezygnować z zewnętrznych środków łaski, które ustanowił sam Pan, a wprost przeciwnie, korzystać z nich.

Wszyscy więc, którzy pragną łaski Bożej, powinni, po pierwsze, w modlitwie jej oczekiwać. Jest to wyraźna wskazówka samego naszego Pana, gdyż w Kazaniu na Górze po szerszym wyjaśnieniu na czym polega religia oraz przedstawieniu głównego jej przesłania, Pan nasz dodaje: Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. W tych właśnie słowach w możliwie najprostszy sposób zwraca się do nas Pan, abyśmy używając prośby jako środka, mogli otrzymać to, o co prosimy; abyśmy stosując poszukiwania jako środka, mogli znaleźć to, czego szukamy, mianowicie łaskę Bożą, która jest drogocenną perłą; oraz abyśmy kołatali i trwali w prośbie i szukaniu, jeśli rzeczywiście pragniemy wejść do Królestwa Bożego.

2. Aby nie pozostawić cienia wątpliwości, myśl tę w sposób szczególny rozwija nasz Pan apelując do serca każdego człowieka: Czy jest między wami taki człowiek, który, gdy go syn będzie prosił o chleb, da mu kamień? Albo, gdy go będzie prosił o rybę. da mu węża?

Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, Ojciec aniołów i ludzi, Ojciec wszystkiego, co żyje, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą. Albo, żeby przytoczyć słowa wypowiedziane przez Niego przy innej okazji, kiedy mówił o wszystkich dobrych darach: o ileż bardziej Ojciec Niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą. Należy w szczególności zauważyć, że ci, do których zwrócił się, aby nie ustawali w prośbach, wcale nie otrzymali wtedy daru Ducha Świętego. Niemniej jednak Pan nasz zwraca się do nich, aby korzystali z prośby jako środka, i obiecuje im, że okaże się on skuteczny, powinien mianowicie przynieść dar Ducha Świętego od tego, którego miłosierdzie spoczywa na wszystkich dziełach jego.

3. Bezwzględna konieczność korzystania z prośby jako środka łaski, jeśli pragniemy otrzymać od Boga jakikolwiek dar, wynika ponadto z wersetu bezpośrednio poprzedzającego przytoczone powyżej słowa: / rzeki do tych, których wiośnie pouczał jak mają się modlić: Któż z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby; (...) a tamten z mieszkania odpowie mu: Nie naprzykrzaj mi się (...) nie mogę wstać i dać ci. Powiadam wam, jeśli nawet nie dlatego wstanie i da mu, że jest jego przyjacielem, to dla natręctwa jego wstanie i da mu, ile potrzebuje. A ja powiadam wam: Proście, a będzie wam dane. Warto zwłaszcza zwrócić uwagę na słowa, które raz jeszcze powtórzymy: Jeśli nawet nie dlatego wstanie i da mu, że jest jego przyjacielem, to dla natręctwa jego wstanie i da mu, ile potrzebuje. Czy mógł nasz Mistrz jaśniej powiedzieć, że dzięki temu środkowi tzn. dzięki nawet natarczywej prośbie możemy od Boga otrzymać to, czego inaczej wcale nie otrzymalibyśmy?

4. Powiedział im też podobieństwo o tym, że powinni zawsze się modlić i nie ustawać aż za pomocą tego właśnie środka łaski otrzymają od Boga wszystko, o co tylko by go prosili: Byt w jednym mieście pewien sędzia, który Boga się nie bal, a z człowiekiem się nie liczył. Była też w owym mieście pewna wdowa, która go nachodziła i mówiła: Weź mię w obronę przed moim przeciwnikiem. I przez długi czas nie chciał. Potem zaś powiedział sobie: Chociaż i Boga się nie boję ani z człowiekiem się nie liczę, jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, aby przez bezustanne naprzykrzanie się nie stała się dla mnie utrapieniem. Znaczenie tego podobieństwa wyjaśnia sam Pan: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia powiada! Ponieważ nie ustaje ona w prośbach, wezmę ją w obronę. A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy. Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę -jeśli tylko zawsze się modlą i nie ustają.

5. Równie wyraźną i mocną zachętę do oczekiwania błogosławieństw Bożych w modlitwie indywidualnej wraz ze stanowczą obietnicą, że dzięki temu właśnie środkowi łaski uzyskamy to, o co proszą nasze usta, dał nam Pan w dobrze znanych słowach: Wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie.

6. Jeśli w ogóle jakiekolwiek wezwanie może być bardziej zrozumiałe, to jest nim wezwanie, z którym zwrócił się do nas Bóg za pośrednictwem Apostoła Jakuba, mianowicie wezwanie do wszelkiego rodzaju modlitwy, tak wypowiadanej w społeczności z innymi jak i indywidualnej, z którą związane jest błogosławieństwo: A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie (jeśli tylko proszą, gdyż inaczej Pismo słowami Apostoła Jakuba mówi: Nie macie, bo nie prosicie) i bez wypominania, a będzie mu dana. Mógłby jednak ktoś postawić zarzut, że „nie jest to wezwanie do niewierzących, do tych, którzy nie znają łaski Bożej przebaczającej, gdyż Apostoł Jakub dodaje: Ale niech prosi z wiarą, inaczej niech nie mniema, że coś od Pana otrzyma ". Odpowiadam na to: „znaczenie słowa wiara w tym miejscu wynika z kontekstu słów Apostoła Jakuba, które bezpośrednio po słowie wiara następują (tak jak gdyby właśnie miały na celu odeprzeć ten zarzut): Niech prosi z wiarą, bez powątpiewania, tzn. nie wątpiąc, „meden diakrinomenos”, że Bóg wysłuchuje jego modlitwy, i że spełni pragnienie jego serca." Przypuszczenie, że wiara w cytowanym wersecie Listu Jakuba powinna być rozumiana w pełnym tego słowa znaczeniu, jakie występuje w teologii chrześcijańskiej, jest oczywistą i bluźnierczą niedorzecznością. Konsekwencją bowiem tego przypuszczenia jest twierdzenie, że Duch Święty poucza człowieka, który wie, że brak mu wiary (jest ona w tym miejscu nazwana mądrością), żeby prosił o nią Boga, dając mu solenną obietnicę, że będzie mu ona dana, bezpośrednio po czym zaprzecza jakoby miała być człowiekowi niewierzącemu udzielona wiara, jeśli nie ma on jej zanim o nią poprosi! Prowadzi więc to przypuszczenie do nieznośnego absurdu. Z przytoczonego więc wersetu Listu Jakuba jak i pozostałych cytowanych powyżej, musimy wyciągnąć wniosek, że wszyscy, którzy pragną łaski Bożej, powinni w modlitwie jej oczekiwać.

7. Po drugie wszyscy, którzy pragną łaski Bożej, powinni jej oczekiwać studiując Pismo Święte. Pouczenie naszego Pana co do korzystania z tego właśnie środka łaski jest jasne i niedwuznaczne. Powiada bowiem do niewierzących Żydów: Badajcie Pismo, gdyż (...) składa ono świadectwo o mnie. Nasz Pan zwrócił się do nich z wezwaniem, żeby badali Pismo Święte, aby mogli w Niego uwierzyć.

Zarzut, że przytoczone słowa nic są nakazem, a jedynie zdaniem oznajmującym, stwierdzającym, że Żydzi, do których zwraca się nasz Pan, po prostu „badają Pismo Święte” jest bezwstydnie fałszywy. Chciałbym, żeby podnoszący ten zarzut powiedzieli nam, jak nakaz może być jaśniej wyrażony niż w słowach: Ereunate tas grafas. Jest bowiem to zdanie nakazem dzięki kategoryczności tych paru słów, z których się składa. Jakie błogosławieństwo Boże spoczywa na tych, którzy korzystają z tego właśnie środka łaski, dowiadujemy się z relacji Dziejów Apostolskich o mieszkańcach Berei, którzy po wysłuchaniu św. Pawła codziennie badali Pisma, czy lak się rzeczy mają. Dlatego wielu z nich uwierzyło, tzn. znalazło łaskę Bożą w sposób, który nam polecił. W rzeczy samej jest rzeczą prawdopodobną, że do niektórych, co przyjęli Słowo z cala gotowością, wiara przyszła (jak to ten sam Apostoł mówi) przez słuchanie, a przez czytanie była jedynie potwierdzona. Ale poprzednio uznaliśmy już, że na „studiowanie Pisma Świętego" składa się słuchanie, czytanie i medytowanie nad nim.

8. O tym, że studiowanie Pisma jest środkiem, z pomocą którego Bóg nie tylko udziela, ale także umacnia i pomnaża prawdziwą mądrość, dowiadujemy się ze słów św. Pawła do Tymoteusza: Od dzieciństwa znasz Pisma Święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Ta sama prawda (mianowicie, że jest studiowanie Pisma wielkim środkiem, który ustanowił Bóg dla udzielania człowiekowi swej wielorakiej łaski) jest wyrażona w możliwie najpełniejszy sposób w słowach, które bezpośrednio po dopiero co przytoczonych następują: Cale Pismo przez Boga jest natchnione (z czego wynika, że całe Pismo jest niezawodnie prawdziwe) pożyteczne dla nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży byt doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

9. Warto zauważyć, że słowa te dotyczą przede wszystkim Pism, które Tymoteusz znal od dzieciństwa, a które musiały być księgami Starego Testamentu, gdyż Nowy Testament nie był wtedy znany. Jak więc daleko był św. Paweł (chociaż w niczym nie ustępował arcy apostołom, ani, jak się wydaje, żadnemu obecnie człowiekowi na ziemi) od pomniejszania znaczenia Starego Testamentu! Pamiętaj o tym, abyś pewnego dnia nie zdumiewał się i przepadł ty, który w tak niskim poważaniu masz połowę tekstu Pisma Świętego! Tę mianowicie połowę, o której wyraźnie świadczy Duch Święty, że jest pożyteczna jako środek celowo ustanowiony przez Boga dla nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowania w sprawiedliwości, po to, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

10. I jest nie tylko Pismo Święte pożyteczne dla ludzi Bożych, dla tych, którzy już chodzą w światłości Jego oblicza, ale również dla tych, którzy są jeszcze w ciemności, szukając tego, którego jeszcze nie znają. Powiada św. Piotr: Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardzie/potwierdzone (kai echomen bebaioteron ton profetikon logon), potwierdzone przez nas jako naocznych świadków jego wielkości, i dzięki usłyszeniu głosu, jaki od Majestatu chwały go doszedł. A wy dobrze czynicie trzymając się go tj. słowa prorockiego (tak bowiem wyraża się Apostoł Piotr) niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach. Niech wszyscy więc, którzy pragną, żeby dzień ten zaświtał w ich sercach, oczekują jego nadejścia studiując Pismo Święte.

11. Po trzecie, wszyscy, którzy pragną obfitości łaski Bożej, powinni jej oczekiwać przystępując do Stołu Pańskiego, ponieważ takie jest polecenie, które zostawił nam sam Pan: Tej samej nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje (to znaczy, święty znak mojego ciała); to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie wziął kielich, mówiąc: Ten kielich to Nowy Testament (albo przymierze) we krwi mojej (to znaczy, święty znak tego przymierza): to czyńcie (...) na moją pamiątkę. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pana zwiastujecie, aż przyjdzie. Przez uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej przy pomocy widzialnych znaków otwarcie pokazujesz przed Bogiem, aniołami i ludźmi te właśnie treści; w sposób podniosły okazujesz swoją pamięć Jego śmierci aż przyjdzie na obłokach niebios. Niech tylko człowiek (najpierw) samego siebie doświadcza, czy rzeczywiście rozumie charakter i cel tej świętej instytucji, oraz czy naprawdę pragnie sam okazać posłuszeństwo śmierci Chrystusowej; ;' tak (bez powątpiewania) niech je z chleba tego i z kielicha tego pije. W tym więc miejscu wezwanie, z jakim najpierw zwrócił się nasz Pan, jest wyraźnie powtórzone przez Apostoła: niech je, niech pije (esthieto, pineto - obydwie formy czasownika w trybie rozkazującym). Słowa te nie wyrażają jedynie pozwolenia, ale jasny i wyraźny nakaz. Nakaz ten jest skierowany do wszystkich tzn. zarówno do tych, którzy już są napełnieni pokojem i radością wiary, jak i do tych, którzy prawdziwie mogą powiedzieć: Pamięć naszych grzechów napełnia nas żalem, ich ciężar jest dla nas nie do zniesienia.

12. To, że przystąpienie do Stołu Pańskiego jest uznane za zwyczajny środek udzielania łaski Bożej, niedwuznacznie wynika ze słów, które znajdują się w rozdziale poprzednim: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością (albo inaczej, więzią) krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Czyż. spożywanie tego chleba i picie z tego kielicha nie jest zewnętrznym, widocznym znakiem, z pomocą którego udziela Bóg duszom naszym wszelkiej łaski duchowej, sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym, które okupione zostały raz na zawsze ukrzyżowanym dla nas ciałem Chrystusa i raz na zawsze przelaną Jego krwią? Niech więc wszyscy, którzy prawdziwie pragną łaski Bożej, spożywają ten chleb i piją z tego kielicha.

IV. l. Jak jednoznacznie wskazał nam Bóg sposób, w jaki mamy go szukać, tak niezliczone są przeciwko temu sposobowi zarzuty od czasu do czasu podnoszone przez tych, co samym sobie wydają się mądrzy. Byłoby rzeczą pożyteczną niektóre z nich rozważyć, i to nie dlatego, że są one same w sobie poważne, ale dlatego, że tak często padały, zwłaszcza w ostatnich latach, aby tych, co są chorzy odwieść od wyzdrowienia, czy też aby przeszkodzić tym, co dobrze biegną, aż pojawił się szatan, który przybiera postać anioła światłości.

Pierwszy i główny ich zarzut brzmi: „Nie podobna używać tego, co nazywasz środkami łaski, bez zaufania do nich." Chciałbym zapytać, czy pogląd ten znajduje jakiekolwiek oparcie w Piśmie Świętym? Spodziewam się, że na poparcie tego twierdzenia wskażesz mi konkretne miejsce w Piśmie Świętym; w innym wypadku poglądu tego nie śmiem przyjąć, gdyż nie jestem przekonany, że od samego Boga jesteś mądrzejszy. Gdyby rzeczywiście było tak, jak twierdzisz, z pewnością Chrystus musiałby to wiedzieć. Z kolei, jeśliby to wiedział, z pewnością ostrzegłby nas i objawił to dawno temu. Skoro jednak nie uczynił tego, skoro nie ma o tym ani jednej wzmianki w całym objawieniu Jezusa Chrystusa, jestem równie mocno przekonany, że twierdzenie twoje jest fałszywe, jak i że objawienie to pochodzi od Boga. Nasz oponent jednak może powiedzieć: „Na jakiś czas zaprzestań stosowania środków łaski, aby przekonać się, czy rzeczywiście miałeś do nich zaufanie, czy nie." Tak więc mam Bogu okazać nieposłuszeństwo po to, aby się przekonać, czy ufam w posłuszeństwo wobec Boga! I ty to nazywasz dobrą radą? Czy celem, który ci przyświeca, jest zachęcanie do czynienia zła, aby ujawniło się dobro? Drzyj przed wyrokiem Bożym przeciwko takim nauczycielom! Ich potępienie jest sprawiedliwe. Pozwólmy jednak naszemu oponentowi kontynuować jego rozumowanie: „Jeśli ogarnie ciebie niepokój kiedy zaprzestaniesz korzystania ze środków łaski, jest rzeczą jasną, że ufałeś w nie.” Odpowiadam na to: „Bynajmniej. Jeśli bowiem ogarnie mnie niepokój kiedy celowo okazuję Bogu nieposłuszeństwo, jest rzeczą jasną, że jego Duch nadal zmaga się ze mną. Ale jeśli wolny jestem od niepokoju mimo, że świadomie popełniłem grzech, jest rzeczą jasną, że wydany jestem na pastwę niecnych zmysłów. Pozwól, że i ja zadam ci następujące pytanie: co masz na myśli mówiąc o ufności w środki laski albo zaufaniu do nich'? Czy masz na myśli szukanie przy ich pomocy błogosławieństwa Bożego? Czy wierzysz, że korzystając ze środków łaski uzyskam to, czego nie osiągnąłbym, gdybym po środki łaski nie sięgnął? Jest to i mój pogląd i mam nadzieję z pomocą Bożą wytrwać w nim aż do końca mego życia. Za sprawą Jego łaski w taki wiośnie sposób ufać będę w środki Jego łaski aż do dnia mojej śmierci tzn. wierzyć będę, że każdej swej obietnicy Bóg dotrzymuje. Widząc więc, że w taki sposób obiecuje mi błogosławieństwo, ufam, że stanie się według Jego Słowa.

2. Drugi zarzut, jaki postawiono, krytykuje korzystanie ze środków łaski za to, że właściwie oznacza ono „dążenie do zbawienia za pomocą uczynków". Odpowiadam na to: czy naprawdę wiesz, co wyrażenie „dążenie do zbawienia za pomocą uczynków", którego używasz, oznacza? W listach Apostoła Pawła „dążenie do zbawienia za pomocą uczynków" oznacza albo szukanie zbawienia przez wykonywanie czynności rytualnych przepisanych Prawem Mojżeszowym, albo oczekiwanie zbawienia na podstawie własnych uczynków, w oparciu o zasługi wynikłe z własnej sprawiedliwości. Powstaje pytanie: czy którekolwiek z dwóch sposobów rozumienia „dążenia do zbawienia za pomocą uczynków" rzeczywiście odnosi się do oczekiwania łaski w sposób przez samego Boga ustanowiony oraz oczekiwania, że Bóg obdarzy mnie łaską, gdyż taka jest Jego obietnica, której dotrzymuje? W istocie oczekuję, że Pan spełni swoje Słowo, że dotrzyma obietnicy i obdarzy mnie błogosławieństwem. Nie stanie się to jednak za sprawą jakichkolwiek moich uczynków ani zasługi mojej sprawiedliwości, ale tylko dzięki zasługom i cierpieniu, i miłości Jego Syna, w którym zawsze znajduje upodobanie.

3. Po trzecie, z wielkim zapałem wysuwano zarzut, że jedynym środkiem łaski jest sam Chrystus. Odpowiadam: jest to zarzut, który jedynie polega na grze stów. Powiedz tylko, o co ci chodzi, a zarzut zniknie sam. Kiedy mówimy: „Modlitwa jest środkiem łaski”, rozumiemy przez to sposób, w jaki jest udzielana łaska Boża. Kiedy mówisz: „Chrystus jest środkiem łaski”, rozumiesz przez to jedyną cenę i odkupiciela, za sprawą którego dokonuje się dzieło łaski; albo innymi słowy rozumiesz, że Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przez Niego. Czy temu jednak ktoś zaprzecza? Kwestia bowiem ceny i odkupiciela wykracza poza zasięg rzekomego zarzutu dotyczącego środka łaski.

4. Po czwarte, stawiano zarzut, że przecież Pismo Święte poucza nas, abyśmy oczekiwali zbawienia. Czy Dawid nie powiada: Dusza moja oczekuje Pana, gdyż od niego jest zbawienie moje? Czy prorok Izajasz nie powiada nam tego samego: Panie (...) oczekujemy ciebie? Odpowiadam: temu, oczywiście, zaprzeczyć nie podobna. Aby dostąpić zbawienia, niewątpliwie powinniśmy oczekiwać Pana, czego zrozumienie jest darem Bożym. Powstaje pytanie: jak mamy oczekiwać Pana? Jeśli sam Bóg ustanowił sposób oczekiwania, czy można znaleźć lepszy sposób oczekiwania na Niego? A to, że sposób taki w istocie ustanowił, oraz na czym on polega, zostało w całej rozciągłości wcześniej pokazane. Te same słowa Proroka, które przytaczasz, stawiają tę kwestię poza wszelką dyskusją, całe bowiem zdanie brzmi następująco: Na ścieżce twoich sądów (albo przykazań) oczekujemy ciebie, Panie. W ten sam sposób oczekiwał Pana Dawid, jak dobitnie świadczą o tym jego słowa: Wyczekuję zbawienia twego, Panie, i pełnię przykazania twoje. Naucz mnie. Panie, drogi ustaw swoich, a będę jej strzegł do końca.

5. Mogą na to odpowiedzieć niektórzy nasi oponenci: „Ale Bóg ustanowił inny sposób, który najlepiej wyraża się w wezwaniu: Pan za was walczyć będzie, wy zaś pozostańcie w biernym milczeniu.” Żeby ten zarzut odeprzeć, rozważmy najpierw tekst Księgi Exodus, do której zarzut ten się odwołuje: A gdy faraon się zbliży}, synowie izraelscy podnieśli oczy swoje (...) i zlękli się bardzo. (...) A do Mojżesza rzekli: Czy dlatego, że w Egipcie nie było grobów, wyciągnąłeś nas, abyśmy pomarli na pustyni? (...) Na to rzeki Mojżesz do ludu: Nie bójcie się, wytrwajcie, a zobaczycie pomoc Pana. (...) Potem rzeki Pan do Mojżesza: Dlaczego wołasz do mnie? Powiedz synom izraelskim, aby ruszyli. Ty zaś podnieś laskę swoją i wyciągnij rękę swoją nad morze, i rozdziel je, a synowie izraelscy przejdą środkiem morza po suchym gruncie. Widzimy więc, jakie „zbawienie" zgotował Bóg tym, którzy nie „w biernym milczeniu", ale z całą mocą „ruszyli do przodu"! Drugi werset, który rzuca światło na rozważaną tutaj kwestię, znajduje się w Drugiej Księdze Kronik: l przyszli posłańcy do Jehoszafata z doniesieniem: Ruszyło przeciwko tobie wielkie wojsko z tamtej strony morza. (...) Wtedy Jehoszafat zląkł się i postanowił zwrócić się do Pana, ogłosił też post w całej Judzie. Zebrali się, więc Judejczycy, ażeby zwrócić się do Pana o pomoc, również ze wszystkich miast judzkich przyszli, aby szukać Pana. Jehoszafat stanął wobec zgromadzenia, w świątyni Pańskiej. (...) Wtedy na Jachazielu (...) spoczął Duch Pański (...) I rzeki (...) Nie bójcie się i nie lękajcie tej licznej tłuszczy. (...) Jutro zejdźcie naprzeciw nich; (...) Nie waszą rzeczą będzie tam walczyć, ustawcie się tylko i stójcie, i oglądajcie ratunek Pana. (...) Wstawszy wcześnie rano wyruszyli. (...) Gdy tylko zaczęli śpiewać radosne pienia pochwalne. Pan nastawił zasadzkę na Ammonitów, Moabitów i mieszkańców pogórza Seir (...) i wszyscy dopomogli sobie nawzajem do zguby. Tak zostało opisane ocalenie, którego świadkami byli synowie Judy. W jaki jednak sposób opis ten dowodzi, że nie powinniśmy oczekiwać łaski Bożej korzystając ze środków łaski, które zostały ustanowione przez Boga?

6. Wspomnę jeszcze tylko jeden zarzut, który, ściśle rzecz biorąc, nie należy do omawianej tutaj kwestii. Ale ponieważ tak często był wysuwany, nie podobna pominąć go całkowitym milczeniem. Brzmi ten zarzut tak: „Czy nie powiada św. Paweł: Jeśli z Chrystusem umarliście, to dlaczego poddajecie się nakazom. Dlatego chrześcijanin, który jest z Chrystusem umarły, już więcej nie musi stosować się do przykazań.” Tak więc powiadasz: „Jeśli jestem chrześcijaninem, nie podlegam przykazaniom Chrystusowym!” Zapewne już na pierwszy rzut oka dostrzeżesz niedorzeczność tego poglądu, dlatego wzmiankowane przez Apostoła Pawła przykazania nie mogą być przykazaniami Chrystusowymi! Z konieczności bowiem muszą być przykazaniami żydowskimi, którym z pewnością chrześcijanin już dłużej nie podlega. Ta sama myśl w sposób niezaprzeczalny wyłania się ze słów, które bezpośrednio po dopiero co przytoczonych następują: Nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj, które wyraźnie odnoszą się do starożytnych przykazań prawa Mojżeszowego.

Tak więc ten ostatni argument naszych oponentów jest w gruncie rzeczy ze wszystkich najsłabszy. Pomimo wszystkich zarzutów jedna prawda musi pozostać niewzruszona, mianowicie, że wszyscy, którzy pragną łaski Bożej, powinni jej oczekiwać korzystając z jej środków, które zostały przez Niego ustanowione.

V. 1. Pozostaje do rozważenia jeszcze jedna kwestia: jak środki łaski powinny być stosowane, tak jeśli chodzi o ich kolejność, jak i sposób podejścia do nich. Najpierw zajmijmy się kolejnością. Możemy zauważyć, że jest pewien rodzaj porządku, który podoba się Bogu stosować przy pomocy środków łaski, aby przywieść grzesznika do zbawienia. Głupi, bezrozumny nieszczęśnik postępuje w sobie właściwy sposób ani na chwilę nie zaprzątając sobie głowy myślą o Bogu, kiedy zupełnie nieoczekiwanie staje przed nim Bóg, być może dzięki rozmowie czy kazaniu, które przyczynia się do jego przebudzenia, być może za sprawą budzącej grozę Opatrzności, a może bez jakichkolwiek zewnętrznych środków, przez nagłe oprzytomnienie dzięki działaniu Ducha perswazji. Mając teraz pragnienie ucieczki przed przyszłym gniewem, celowo chodzi słuchać Słowa Bożego, aby dowiedzieć się, w jaki sposób ma to nastąpić. Jeśli spotka kaznodzieję, którego słowa trafiają do serca, ogarnia go zdumienie, po czym sam zaczyna „studiować Pismo Święte", aby przekonać się, czy rzeczy, o których słyszy, rzeczywiście mają się tak, jak głosi kaznodzieja. Im więcej słyszy i czyta, tym więcej jest przekonany i tym więcej dzień i noc medytuje nad Słowem Bożym. Być może znajduje jakąś inną książkę, która wyjaśnia i umacnia go w przekonaniu, jakiego nabrał słuchając i czytając Słowo Boże. Przy pomocy tych wszystkich środków argumentacja coraz głębiej zapada w jego duszę. Zaczyna mówić o rzeczach Bożych, które teraz nabierają dla niego szczególnego znaczenia. Zaczyna z Bogiem rozmawiać, modlić się do niego, aczkolwiek z powodu strachu czy wstydu właściwie nie wie, co powiedzieć. Czy jest w stanie mówić czy nie, nie potrafi robić nic innego jak tylko modlić się choćby i w niewysłowionych westchnieniach. Mając jednak wątpliwości, czy Ten, który jest Wysoki i Wyniosły, który króluje wiecznie zechce pochylić się nad takim grzesznikiem jak on, zapewne zapragnie teraz pomodlić się z tymi, którzy znają Boga, w społeczności wiernych wielkiego zgromadzenia. Ale oto widzi, że inni przystępują do stołu Pańskiego. Rozważa, co Chrystus powiedział, że powinniśmy czynić. Stawia sobie pytanie: jak to się dzieje, że ja tego nie czynię? I odpowiada: zbyt wielkim jestem grzesznikiem. Nie nadaję się. Nie jestem nic wart. Po okresie zmagań z tymi wątpliwościami, przełamuje się. I tak trwa w tym, co Bóg ustanowił, w słuchaniu, czytaniu, medytowaniu nad Słowem Bożym, modlitwie i uczestnictwie w Wieczerzy Pańskiej, aż Bóg w sposób, który uzna za stosowny, jego sercu powie: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju.

2. Dostrzegając ład w stosowaniu przez Boga środków łaski, aby przywieść grzesznika do zbawienia, dowiedzieć się możemy, jakie środki należy polecić każdej duszy na jej etapie poszukiwania Boga. W przypadku bezrozumnego, beztroskiego grzesznika należy zapewne polecić słuchanie i rozmowę na temat Słowa Bożego, jeśli tylko przyszła mu do głowy myśl o zbawieniu. Dla tego, kto zaczyna odczuwać ciężar swoich grzechów, środkiem skuteczniejszej perswazji może być nie tylko słuchanie, ale także czytanie Słowa Bożego i być może innych poważnych ksiąg. Czy nie byłoby rzeczą właściwą doradzić mu także medytację nad tym, co czyta, aby mogło Słowo Boże tym mocniej zapaść mu w serce? Czy nie należałoby mu także doradzić, żeby bez poczucia wstydu dzielił się tym, co czyta, z innymi, w szczególności z tymi, co znajdują się w tej samej sytuacji, co on? Kiedy spadnie na niego ciężar udręki, czy nie należy gorliwie zachęcać go, aby wylał swoją duszę przed Panem'? Aby zawsze się modlił i nie ustawał? A kiedy ogarnie go uczucie zupełnej bezużyteczności jego modlitw, czy nie należy współdziałać z Bogiem i przypomnieć mu, aby poszedł do domu Pańskiego modlić się z wszystkimi, którzy napełnieni są bojaźnią Bożą? Jeśli tylko tak będzie postępował, słowa Pana: To czyńcie na moją pamiątkę wkrótce mu się przypomną, co niewątpliwie stanowi nieomylny znak, że nadszedł czas, kiedy powinniśmy pomóc działaniu Ducha Świętego. W ten sposób możemy stać się przewodnikami w stosowaniu przez niego krok po kroku wszystkich środków łaski, które Bóg ustanowił. Jednak nie powinno się to dziać w oparciu o naszą własną wolę, ale w oparciu o Ducha Bożego i Opatrzność, która prowadzi i toruje nam drogę.

3. Nie podobna jednak w Piśmie Świętym znaleźć jakiejś ogólnej dyrektywy, która mówiłaby, że, jeśli chodzi o stosowanie środków łaski należy przestrzegać takiego, a nie innego porządku. Tak więc ani Opatrzność, ani Duch Boży nie działają zawsze w jeden i ten sam sposób, ponieważ środki łaski, którymi różnych ludzi prowadzi Bóg do zbawienia, są przez niego różnicowane oraz na tysiąc odmiennych sposobów dobierane stosownie do konkretnej sytuacji. Mimo to, mądrość nasza w tym względzie powinna kierować się wskazaniami Opatrzności i jej Ducha oraz powinna (zwłaszcza jeśli chodzi o środki łaski, za pomocą których sami szukamy łaski Bożej) częściowo iść za wskazaniami zewnętrznej Opatrzności, co daje nam możliwość korzystania czasem z jednego środka, czasem z innego; częściowo zaś powinniśmy kierować się własnym doświadczeniem, przez które przede wszystkim uważa Bóg za stosowne działać w sercach naszych. Tymczasem dla wszystkich, którzy prawdziwie pragną zbawienia, regułą niezawodną i powszechną jest: korzystaj z każdej nadarzającej się sposobności, żeby zastosować wszelkie środki łaski ustanowione przez Boga. Któż bowiem może wiedzieć, którego z nich spodoba się Bogu użyć, aby udzielić ci łaski przynoszącej zbawienie.

4. Jeśli chodzi o sposób podejścia do środków łaski, od którego rzeczywiście całkowicie zależy to, czy za ich pośrednictwem zostanie korzystającemu z nich udzielona w ogóle jakakolwiek łaska, po pierwsze, należy przede wszystkim zawsze pamiętać, że Bóg w istocie jest ponad wszelkimi środkami łaski. Dlatego strzeżmy się prób ograniczania Wszechmogącego. Czyni bowiem to, co uważa za stosowne i o czasie, który wydaje mu się najwłaściwszy. Może udzielić łaski albo przy pomocy środków łaski, które ustanowił, albo równie dobrze może obejść się bez nich. Możliwe, że faktycznie z nich nie skorzysta. Bo któż poznał myśli Pana? Albo któż byt doradcą jego? W każdej więc chwili spodziewaj się Jego przyjścia! Niezależnie, czy dzieje się to w trakcie czynienia powinności wynikłych z przykazań, czy też przedtem czy potem, czy może wtedy, gdy coś ciebie przed czynieniem owych powinności powściąga. Zawsze jest On gotowy, zawsze pełen mocy, zawsze pragnie zbawiać. Pan to jest. Niech więc czyni, co jest dobre w oczach Jego. Po drugie, zanim korzystać będziesz z jakiegoś środka łaski, nie zapominaj, że w nim samym nie ma żadnej mocy. Jest środek łaski sam w sobie rzeczą bezwartościową, martwą i pustą; w oderwaniu od Boga jest jak suchy liść czy cień. Ani też w samym akcie korzystania z niego przeze mnie nie ma żadnej zasługi, niczego, co w sposób konieczny znajdywałoby upodobanie Boże, ani zasługiwało na wyróżnienie przez Niego, ani kropli wody, by ochłodzić jeżyk. Ale ponieważ Bóg ustanowione przez siebie środki łaski nam poleca, ponieważ wymaga ich stosowania, dlatego oczekuję niezasłużonego przeze mnie miłosierdzia, dzięki któremu otrzymuję zbawienie. Pamiętaj, że wykonany uczynek, opus operatum, sam przez się nie przynosi pożytku, że zbawcza moc jest jedynie w Duchu Bożym, że zasługa jest wyłącznie w krwi Chrystusowej, że dlatego nawet ustanowione przez Boga środki nie udzielają duszy ludzkiej żadnej łaski, jeśli nie ufasz tylko Jemu.

Z drugiej jednak strony ten, kto prawdziwie ufa Bogu, nie może nie dostąpić łaski Bożej, nawet gdyby pozbawiony został możliwości zewnętrznego manifestowania przestrzegania przykazań, nawet gdyby zamknięty został w samym środku ziemi. Po trzecie, korzystając z wszelkich środków łaski, szukaj jedynie samego Boga. W każdej i przez każdą zewnętrzną manifestację przestrzegania przykazań miej jedynie na uwadze moc Jego Ducha oraz zasługi Jego Syna. Nie przywiązuj żadnej wagi do samego uczynku, jeśli tak się nie stanie, cały trud jest daremny. Nic nie uszczęśliwi twojej duszy prócz samego Boga. Dlatego miej na uwadze Jego, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Pamiętaj także, żeby używać wszystkich środków jako środków, gdyż nie zostały one ustanowione dla nich samych, ale dla odnowienia duszy twojej w sprawiedliwości i świętości prawdy. Jeśli więc te środki nakierowane są na ten właśnie cel, to dobrze; jeśli zaś nie, są nic nie warte. Wreszcie, po skorzystaniu przez ciebie z jakiegokolwiek środka łaski, zwróć uwagę na to, jak na podstawie tego właśnie oceniasz sam siebie, czy gratulujesz sobie dlatego, że uczyniłeś coś wielkiego. Jeśli tak, wszystko zamienia się w truciznę. Pomyśl: Jeśli w moim zewnętrznym uczynku nie był obecny Bóg, czy w ogóle przynosi jakikolwiek pożytek? Czy nie dodałem jeszcze jednego grzechu do wielu moich poprzednich grzechów? Jak długo jeszcze: Panie, ratuj, ginę! Nie policz mi grzechu tego! Gdyby Bóg obecny był w akcie korzystania ze środka łaski, gdyby Jego miłość napełniła twoje serce, w pewnym sensie zapomniałbyś, że wykonujesz zewnętrzny uczynek. Widzisz teraz, wiesz i czujesz, że Bóg jest wszystkim we wszystkim. Bądź pokorny i skruszony. Oddaj mu całą chwałę. Niech we wszystkim będzie uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Niech wszystkie kości moje zakrzykną: Będę opiewał zawsze dzielą laski Pana! Ustami swymi będę głosił przez wszystkie pokolenia wierność Twoją.

Kazanie z 1746 r.

(Jan Wesley, „Poucz mnie o tym czego nie wiem. Zbiór kazań”, Warszawa, 2001; Prawa autorskie Wydawnictwo Pielgrzym Polski, ul. Mokotowska 12, 00-561 Warszawa.)